Cofnijmy się o jakieś, hm, pięć lat. Podczas jednej z rozmów przeprowadzonych z moim późniejszym wydawcą poruszamy temat rozwoju w zakresie koncertów i tego jak można w przyszłości ulepszać i uatrakcyjniać nasze gigi. Sporo debatujemy o livebandzie, o związanych z tym utrudnieniach, dodatkowych kosztach, ewentualnych pomysłach i wszelkich tips&tricks, które pozwoliłyby zrealizować zacny plan ekspansji w stronę tzw. "grupy muzycznej". Po zwyczajowym przeczesaniu obszarów z dość oczywistymi rozwiązaniami, zaczynamy swobodny brainstorm i (tutaj klasyczne - pamiętam jakby to było wczoraj) w przypływie weny rzucam, że można nagrać materiały z "żywymi" muzykami w studio a na scenie odtwarzać/wyświetlać ich hologramy. Zdecydowanie bardziej naraziłem się na brainstormową śmieszność i żartobliwe kuksańce, niż dożywotnie uznanie i chociażby opiłki z orderu honorowego wizjonera RP. Czas płynie. Dziś odpalam sobie coś takiego i szukam szczęki. "A mooogłem ..." Haha.
Swoją drogą - ciekawe jak poczuli się bliscy, znajomi, członkowie rodziny Paca oglądając taki show?
Z blogowej beczki. Przez pół dnia zajrzało tutaj grubo ponad tysiąc osób. Cieszy mnie to niezmiernie, ale po stokroć bardziej zastanawia spora liczba propsów i pochwał za odfejsowanie. Revolution will not be facebooked?:)
Sakramentalne, truskulowe (z krwią innowierców na igle) - mam to na wosku;). Dobrej nocy. Flyorfly.
dowód na to, żeby realizować pomysły mimo sprzeciwu innych ! ;)
OdpowiedzUsuńGil Scott Heron gave me chills:D
OdpowiedzUsuńooo jasna dupa, co dali z tym hologramowym koncertem! Jestem pod wrażeniem, choć stosunek można mieć do takiego pokazu dwojaki.
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na koncert Niemena :D
OdpowiedzUsuńwstawianie angielskich słówek w Twoim wypadku jest fajne, ale tutaj chyba w nadmiarze ;) tak czy inczej - blog już jest w zakładkach przeglądarki :)
OdpowiedzUsuńHehe. Tyle, że jest to u mnie zupełnie naturalne. Bardzo podobnie rzecz ma się z neologizmami i słowotwórstwem, jak widać:)
OdpowiedzUsuńTo idąc za ciosem może nagrasz coś po angielsku? =]
OdpowiedzUsuńTo co stało się w Coachella to bania mała!; o Chętnie w takim wydaniu zobaczyłbym biggiego, proofa albo Big L, to byłby kosmos dopiero! Obejrzałem cały koncert i naprawdę chłopaki zrobili świetną robotę, przypomniały mi się czasy 'up in smoke tour', coś pięknego! Już chyba nic mnie nie zaskoczy na koncertach po obejrzeniu tego..
OdpowiedzUsuńAdam przebij taki koncert, chłopaki dali wysoko poprzeczkę! :)